loading
img-bg

Kolejne piłkarskie mistrzostwa w Polsce to szansa dla mniejszych miast

Data publikacji: 2015-02-13 18:26:36

Mówi: Grzegorz Kita - prezes zarządu - Sport Management Polska

Mistrzostwa Europy w piłce nożnej zawodników do lat 21 w 2017 r. mogą być szansą dla mniejszych miast w Polsce. Zainteresowanie rozgrywkami będzie wprawdzie znacznie niższe niż podczas Euro 2012, ale i tak przyznanie naszemu krajowi tych rozgrywek daje duże możliwości. Skorzystać mogą młodzi sportowcy, bo mecze oglądać będzie więcej menadżerów niż kibiców, poprawić powinna się także infrastruktura treningowa.

Dobrze, że tego typu imprezy mogą być organizowane w Polsce. One nie przyciąganą uwagi Europy. Podejrzewam, że nawet w samej Polsce nie będą nadmiernie widoczne, mimo wszystko będą się odbywały na naszych obiektach. Spełnią przede wszystkim funkcję o charakterze ideowym. Zawsze tego rodzaju impreza przyczynia się do rozwój, szczególnie piłkarstwa młodzieżowego i dziecięcego ‒ ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Grzegorz Kita, prezes zarządu Sport Management Polska.

26 stycznia br. Polska została oficjalnie ogłoszona gospodarzem piłkarskich mistrzostw Europy do lat 21. Rozgrywki w naszym kraju będą pierwszymi w historii, w których zmierzy się 12 zespołów (teraz jest ich osiem). Polska kadra automatycznie otrzyma kwalifikację do mistrzostw. Mistrzostwa U-21 rozgrywane są co dwa lata, a w tym roku odbędą się w Czechach.

Kita podkreśla, że nie będzie to turniej podobny do Euro 2012 pod względem zainteresowania. Ocenia, że nawet wśród osób interesujących się sportem tylko co dziesiąta osoba będzie w ogóle świadoma, że taka impreza odbywa się w Polsce. To jednak nie oznacza, że na tym nie skorzystamy.

‒ Jakakolwiek duża europejska czy światowa impreza w ważnej dyscyplinie to duży sukces Polski. Mimo to skala rażenia i waga tego widowiska jest znacząco niższa ‒ mówi Kita.

Mistrzostwa U-21 mogą być natomiast dużą szansą dla polskich młodych sportowców. Z uwagi na rozgrywki mogą powstać nowe obiekty szkoleniowe i inne elementy infrastruktury sportowej. Przede wszystkich jest to jednak szansa dla najlepszych, by wypromować się wśród zagranicznych menadżerów.

Jak ocenia Kita, niewykluczone, że na trybunach w trakcie meczów będzie więcej menadżerów, przedstawicieli federacji i skautów zagranicznych klubów niż widzów. Zwłaszcza duże stadiony może być trudno zapełnić kibicami. Dlatego mecze nie będą odbywać się na największych arenach znanych z Euro 2012 (z wyjątkiem Stadionu Narodowego), lecz raczej w mniejszych miastach.

Arenami tych mistrzostw będą stadiony mniejsze o wielkości 12, 15 czy 20 tys. widzów, z wyjątkiem Stadionu Narodowego. To obiekty, gdzie łatwiej uzyskać dobrą frekwencję. To bardzo mocno wpłynie na rozwój rynku lokalnego. Z całą pewnością turniej będzie bardziej zauważalny w Gdyni, Kielcach, Lublinie niż np. w Poznaniu czy we Wrocławiu. Te stadiony są za duże, w tych miastach za dużo się dzieje ‒ wyjaśnia Kita.

Właśnie dlatego mniejsze miasta mogą wykorzystać rozgrywki w 2017 r. do tego, by wypromować nie tylko samo wydarzenie, lecz także społeczność lokalną i region. Tym bardziej że w wielu z nich powstały nowe stadiony, które są mniejsze niż te znane z Euro 2012, ale dobre dla mistrzostw w 2017 r.

Dla Lublina to może być fenomenalna okazja, żeby pokazać nowy obiekt, środowisko i region, w którym funkcjonuje. Piłka nożna też jest przy takich wydarzeniach ważna, ale ekonomia i promocja wokół również ‒ uważa Kita.



Źródło: NEWSERIA